Godzinę później
wyszliśmy od Maćka. Całą drogę do samochodu milczeliśmy jak zaklęci, dopiero
kiedy znaleźliśmy się w aucie odezwał się Michał:
- Przepraszam, że nic ci nie powiedziałem.
- Nic się nie stało – odparłam, a on odpalił samochód. – Nie wiedziałam, że miałeś narzeczoną – powiedziałam, kiedy wyjechaliśmy ze szpitalnego parkingu.
- Skąd o niej wiesz? – mężczyzna spojrzał na mnie.
- Patrz na drogę – nakazałam mu. – A wiem od lekarza – odparłam zgodnie z prawdą.
- Powiedział ci lekarz? – zdziwił się Mieszko.
- Myślał, że to ja nią jestem…
- No tak, mogłem się domyśleć - mruknął statystyk. – Ale nieważne – machnął ręką. – Znając ciebie, będziesz chciała wiedzieć…
- Jeśli nie chcesz, nie musisz mówić – uśmiechnęłam się leciutko.
Zauważyłam, że bardzo się zdziwił.
- Odpuszczasz? – zapytał niedowierzając. – Nie poznaję cię. Gdzie jest Eleonora, która kiedyś wiedziała wszystko o wszystkich? I nie odpuściła, póki nie dowiedziała się prawdy? – spojrzał na mnie przez chwilę.
- Zmieniłam się trochę – uśmiechnęłam się. – Jeśli nie chcesz, nie musisz mówić. Zrozumiem – powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Jestem w lekkim szoku – zaśmiał się cicho i krótko. - Ale… - zwrócił nagle samochód.
- Co ty robisz?! – krzyknęłam, ponieważ rozległy się klaksony aut.
- Pokażę ci pewne miejsce.
Otworzyłam oczy ze zdziwienia, ale nic się nie odezwałam. Spokojnie siedziałam przez następne piętnaście minut; żadne z nas się nie odzywało.
Mieszko zatrzymał samochód i obwieścił:
- Jesteśmy na miejscu.
Wysiedliśmy z samochodu i po tym, jak mężczyzna zamknął go na klucz, udaliśmy się przed siebie, pod górkę.
- Po co mnie tu przywiozłeś? – zapytałam.
Idąc uważnie patrzyłam pod nogi, ponieważ na drodze było pełno kamieni. Było już w sumie ciemno, więc i tak niewiele zdało mi się to patrzenie.
- Lubię tutaj rozmawiać – uśmiechnął się Mieszko patrząc na mnie.
- Takie twoje miejsce do spowiedzi? – spytałam.
- Coś w ten deseń – kiwnął głową. – Maciek pokazał mi to miejsce dawno temu. Byłem z nim tutaj tylko raz.
- Dlaczego? – zdziwiłam się.
- Sam chciałbym wiedzieć - mruknął głośno. – Pytałaś o Magdę… Po prostu, coś wygasło. Zgasł jakiś płomień…
- Od tak? Przecież planowaliście ślub, tak? – włożyłam ręce do kieszeń płaszcza.
- To nie było do końca tak – westchnął ciężko, a jego twarz nagle przykryła para. – Ona bardzo chciała ślub, więc myślałem, że to dobry pomysł. Oświadczyłem się, a po paru tygodniach stwierdziłem, że to bez sensu… Że już jej nie kocham.
- Że co? – zdziwiłam się. – Można przestań kochać od tak? – popatrzyłam na niego i żałowałam, że nie widzę wyrazu jego twarzy.
- Tej nocy, kiedy się jej oświadczyłem… leżałem przez całą noc i biłem się w pierś, że to zrobiłem, rozumiesz? – podszedł do mnie na tyle blisko, że teraz patrzył mi prosto w oczy.
- Nie do końca – wyszeptałam, a z moich ust uniósł się kłębek pary.
- To musiało mieć gdzieś swój początek… Sam nie wierze, że można przestać kochać od tak – przełknęłam ślinę. Myślałam dokładnie tak samo jak on. – Biłem się w pierś, że jednak się oświadczyłem, przecież to zraniło ją jeszcze bardziej. A teraz mnie nienawidzi.
- A dziwisz jej się? – zapytałam unosząc brew do góry.
- Wcale jej się nie dziwie, sam bym siebie za takie coś znienawidził – przyznał. – Ale wolałem to zrobić przed ślubem, bo później bolałoby ją jeszcze bardziej.
- Tu się zgodzę – powiedziałam.
Nagle dłoń Michała znalazła się na moim policzku. Przeszedł mnie dreszcz.
- Tak za tobą tęskniłem…
Otworzyłam szerzej oczy i przełknęłam ślinę. Nie mogłam powiedzieć, że ja za nim nie. Dziwne, ale dalej miałam jego zdjęcie ukryte gdzieś w jednej z kieszonek portfela. Kiedy było mi źle, zawsze je wyciągałam i wpatrywałam się w uśmiechniętego Michała. To jakoś pozawalało mi przetrwać. Mimo że cierpiałam przez Mieszka, jego uśmiech na tym zdjęciu, dodawał mi otuchy.
- Michał – położyłam dłoń na jego dłoni, która była na moim policzku – zabierz tą rękę – odciągnęłam ją od mojego policzka. – To nie jest dobry czas na to…
- Chciałem, żebyś tylko wiedziała, że ja…
- Że co ty? – zapytałam, bo nie dokończył swojego zdania przez parę sekund.
- Nic, nieważne, zapomnij – machnął ręką. – Wracajmy do domu.
Nie popatrzył już na mnie, tylko ruszył w dół. Zamknęłam oczy i czułam jak spod powiek na policzki ciekną łzy. Otarłam je wierzchem dłoni i również ruszyłam w dół.
Przez całą drogę powrotną, Michał nawet na mnie nie spojrzał, ani nie odezwał się słowem. Kiedy po męczącej, cichej jeździe zatrzymał samochód pod blokiem, odetchnęłam z ulgą. Otworzyłam drzwi i wysiadłam, lecz mężczyzna nawet nie odpiął pasów.
- Nie wysiadasz? – zapytałam.
Pokręcił tylko przecząco głową.
- Okeej…
Zamknęłam drzwi, ale od razu je otworzyłam.
- Przepraszam…
Spojrzał na mnie, ale nic nie powiedział. Wyczułam jego ból w oczach; zrobiło mi się jeszcze bardziej żal samej siebie, ale także i Michała. Zamknęłam cicho drzwi i ruszyłam do klatki. Po chwili usłyszałam jak samochód Michała odjeżdża z parkingu. Idąc do mieszkania, zastanawiałam się, czy mężczyzna wróci w ogóle do domu.
Kiedy byłam już w mieszkaniu, zadzwoniłam do naczelnego i powiedziałam, że chciałabym wziąć urlop trzymiesięczny oraz to, że nie pojawię się na ceremonii wręczenia nagród, w której miałam być główną bohaterką. No, ale są rzeczy ważne i ważniejsze.
Naczelny strasznie się zdenerwował, wręcz krzyczał na mnie, ale kiedy powiedziałam mu pokrótce, o co chodzi, stał się jakiś łagodniejszy i bardziej empatyczny. Nawet przeprosił mnie za swój wybuch. Powiedział, że owszem, da mi ten urlop na trzy miesiące, ale później od razu mam wracać do pracy w biurze. Obiecałam, że mogę podesłać mu parę artykułów, które miałam skończone i poprosiłam, aby reportaż, który przygotowywałam, oddał Kacprowi.
Pożegnałam się szybko i usiadłam przy drzwiach balkonowych, patrząc na spokojne miasto, które było widać przez ów szklane drzwi. Nie miałam już siły dzisiaj nawet myśleć. Nie mogłam dalej się pogodzić, że Macka za jakiś czas z nami nie będzie, a jeszcze Michał… niepotrzebnie mówił jej o tym, że za mną tęsknił, akurat dzisiaj…
Podniosłam tyłek z ziemi i ruszyłam do swojej sypialni. Leżąc już w łóżku, patrzyłam tylko w jeden punkt. Nie mam pojęcia, ile czasu minęło. Pół godziny, godzina, a może dwie… Nie mam pojęcia.
Nagle usłyszałam szczęk w zamku i wiedziałam, że to Michał. Chwilę później usłyszałam pukanie do moich drzwi.
- Proszę – powiedziałam cicho.
- Obudziłem cię? – zza drzwi statystykowi było widać tylko głowę i kawałek palców, którymi trzymał się drzwi.
- Nie – pokręciłam głową.
- Wtedy chciałem ci powiedzieć jedną rzecz… - westchnął. – Nigdy nie przestałem cię kochać.
Równo z „ć” drzwi zamknęły się zostawiając mnie w całkowitym osłupieniu.
- Przepraszam, że nic ci nie powiedziałem.
- Nic się nie stało – odparłam, a on odpalił samochód. – Nie wiedziałam, że miałeś narzeczoną – powiedziałam, kiedy wyjechaliśmy ze szpitalnego parkingu.
- Skąd o niej wiesz? – mężczyzna spojrzał na mnie.
- Patrz na drogę – nakazałam mu. – A wiem od lekarza – odparłam zgodnie z prawdą.
- Powiedział ci lekarz? – zdziwił się Mieszko.
- Myślał, że to ja nią jestem…
- No tak, mogłem się domyśleć - mruknął statystyk. – Ale nieważne – machnął ręką. – Znając ciebie, będziesz chciała wiedzieć…
- Jeśli nie chcesz, nie musisz mówić – uśmiechnęłam się leciutko.
Zauważyłam, że bardzo się zdziwił.
- Odpuszczasz? – zapytał niedowierzając. – Nie poznaję cię. Gdzie jest Eleonora, która kiedyś wiedziała wszystko o wszystkich? I nie odpuściła, póki nie dowiedziała się prawdy? – spojrzał na mnie przez chwilę.
- Zmieniłam się trochę – uśmiechnęłam się. – Jeśli nie chcesz, nie musisz mówić. Zrozumiem – powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Jestem w lekkim szoku – zaśmiał się cicho i krótko. - Ale… - zwrócił nagle samochód.
- Co ty robisz?! – krzyknęłam, ponieważ rozległy się klaksony aut.
- Pokażę ci pewne miejsce.
Otworzyłam oczy ze zdziwienia, ale nic się nie odezwałam. Spokojnie siedziałam przez następne piętnaście minut; żadne z nas się nie odzywało.
Mieszko zatrzymał samochód i obwieścił:
- Jesteśmy na miejscu.
Wysiedliśmy z samochodu i po tym, jak mężczyzna zamknął go na klucz, udaliśmy się przed siebie, pod górkę.
- Po co mnie tu przywiozłeś? – zapytałam.
Idąc uważnie patrzyłam pod nogi, ponieważ na drodze było pełno kamieni. Było już w sumie ciemno, więc i tak niewiele zdało mi się to patrzenie.
- Lubię tutaj rozmawiać – uśmiechnął się Mieszko patrząc na mnie.
- Takie twoje miejsce do spowiedzi? – spytałam.
- Coś w ten deseń – kiwnął głową. – Maciek pokazał mi to miejsce dawno temu. Byłem z nim tutaj tylko raz.
- Dlaczego? – zdziwiłam się.
- Sam chciałbym wiedzieć - mruknął głośno. – Pytałaś o Magdę… Po prostu, coś wygasło. Zgasł jakiś płomień…
- Od tak? Przecież planowaliście ślub, tak? – włożyłam ręce do kieszeń płaszcza.
- To nie było do końca tak – westchnął ciężko, a jego twarz nagle przykryła para. – Ona bardzo chciała ślub, więc myślałem, że to dobry pomysł. Oświadczyłem się, a po paru tygodniach stwierdziłem, że to bez sensu… Że już jej nie kocham.
- Że co? – zdziwiłam się. – Można przestań kochać od tak? – popatrzyłam na niego i żałowałam, że nie widzę wyrazu jego twarzy.
- Tej nocy, kiedy się jej oświadczyłem… leżałem przez całą noc i biłem się w pierś, że to zrobiłem, rozumiesz? – podszedł do mnie na tyle blisko, że teraz patrzył mi prosto w oczy.
- Nie do końca – wyszeptałam, a z moich ust uniósł się kłębek pary.
- To musiało mieć gdzieś swój początek… Sam nie wierze, że można przestać kochać od tak – przełknęłam ślinę. Myślałam dokładnie tak samo jak on. – Biłem się w pierś, że jednak się oświadczyłem, przecież to zraniło ją jeszcze bardziej. A teraz mnie nienawidzi.
- A dziwisz jej się? – zapytałam unosząc brew do góry.
- Wcale jej się nie dziwie, sam bym siebie za takie coś znienawidził – przyznał. – Ale wolałem to zrobić przed ślubem, bo później bolałoby ją jeszcze bardziej.
- Tu się zgodzę – powiedziałam.
Nagle dłoń Michała znalazła się na moim policzku. Przeszedł mnie dreszcz.
- Tak za tobą tęskniłem…
Otworzyłam szerzej oczy i przełknęłam ślinę. Nie mogłam powiedzieć, że ja za nim nie. Dziwne, ale dalej miałam jego zdjęcie ukryte gdzieś w jednej z kieszonek portfela. Kiedy było mi źle, zawsze je wyciągałam i wpatrywałam się w uśmiechniętego Michała. To jakoś pozawalało mi przetrwać. Mimo że cierpiałam przez Mieszka, jego uśmiech na tym zdjęciu, dodawał mi otuchy.
- Michał – położyłam dłoń na jego dłoni, która była na moim policzku – zabierz tą rękę – odciągnęłam ją od mojego policzka. – To nie jest dobry czas na to…
- Chciałem, żebyś tylko wiedziała, że ja…
- Że co ty? – zapytałam, bo nie dokończył swojego zdania przez parę sekund.
- Nic, nieważne, zapomnij – machnął ręką. – Wracajmy do domu.
Nie popatrzył już na mnie, tylko ruszył w dół. Zamknęłam oczy i czułam jak spod powiek na policzki ciekną łzy. Otarłam je wierzchem dłoni i również ruszyłam w dół.
Przez całą drogę powrotną, Michał nawet na mnie nie spojrzał, ani nie odezwał się słowem. Kiedy po męczącej, cichej jeździe zatrzymał samochód pod blokiem, odetchnęłam z ulgą. Otworzyłam drzwi i wysiadłam, lecz mężczyzna nawet nie odpiął pasów.
- Nie wysiadasz? – zapytałam.
Pokręcił tylko przecząco głową.
- Okeej…
Zamknęłam drzwi, ale od razu je otworzyłam.
- Przepraszam…
Spojrzał na mnie, ale nic nie powiedział. Wyczułam jego ból w oczach; zrobiło mi się jeszcze bardziej żal samej siebie, ale także i Michała. Zamknęłam cicho drzwi i ruszyłam do klatki. Po chwili usłyszałam jak samochód Michała odjeżdża z parkingu. Idąc do mieszkania, zastanawiałam się, czy mężczyzna wróci w ogóle do domu.
Kiedy byłam już w mieszkaniu, zadzwoniłam do naczelnego i powiedziałam, że chciałabym wziąć urlop trzymiesięczny oraz to, że nie pojawię się na ceremonii wręczenia nagród, w której miałam być główną bohaterką. No, ale są rzeczy ważne i ważniejsze.
Naczelny strasznie się zdenerwował, wręcz krzyczał na mnie, ale kiedy powiedziałam mu pokrótce, o co chodzi, stał się jakiś łagodniejszy i bardziej empatyczny. Nawet przeprosił mnie za swój wybuch. Powiedział, że owszem, da mi ten urlop na trzy miesiące, ale później od razu mam wracać do pracy w biurze. Obiecałam, że mogę podesłać mu parę artykułów, które miałam skończone i poprosiłam, aby reportaż, który przygotowywałam, oddał Kacprowi.
Pożegnałam się szybko i usiadłam przy drzwiach balkonowych, patrząc na spokojne miasto, które było widać przez ów szklane drzwi. Nie miałam już siły dzisiaj nawet myśleć. Nie mogłam dalej się pogodzić, że Macka za jakiś czas z nami nie będzie, a jeszcze Michał… niepotrzebnie mówił jej o tym, że za mną tęsknił, akurat dzisiaj…
Podniosłam tyłek z ziemi i ruszyłam do swojej sypialni. Leżąc już w łóżku, patrzyłam tylko w jeden punkt. Nie mam pojęcia, ile czasu minęło. Pół godziny, godzina, a może dwie… Nie mam pojęcia.
Nagle usłyszałam szczęk w zamku i wiedziałam, że to Michał. Chwilę później usłyszałam pukanie do moich drzwi.
- Proszę – powiedziałam cicho.
- Obudziłem cię? – zza drzwi statystykowi było widać tylko głowę i kawałek palców, którymi trzymał się drzwi.
- Nie – pokręciłam głową.
- Wtedy chciałem ci powiedzieć jedną rzecz… - westchnął. – Nigdy nie przestałem cię kochać.
Równo z „ć” drzwi zamknęły się zostawiając mnie w całkowitym osłupieniu.
MAMY MISTRZOSTWO!!! <3
Płakałam i uśmiechałam się jednocześnie <3 Piękny Mundial, nie można powiedzieć, że nie :D Było niesamowicie! *,* Ciągle się jaram xD
Zapewne już słyszeliście, że Igła, Winiar, Guma i Mariusz kończą kariery reprezentacyjne... :( Pozostaje podziękować z całego serca za lata i oddanie całego serca tej reprezentacji! Przepiękne to były chwile! <3 Będę tęsknić za Igłą Szyte...
POLSKA MISTRZEM ŚWIATA!!!
Płakałam i uśmiechałam się jednocześnie <3 Piękny Mundial, nie można powiedzieć, że nie :D Było niesamowicie! *,* Ciągle się jaram xD
Zapewne już słyszeliście, że Igła, Winiar, Guma i Mariusz kończą kariery reprezentacyjne... :( Pozostaje podziękować z całego serca za lata i oddanie całego serca tej reprezentacji! Przepiękne to były chwile! <3 Będę tęsknić za Igłą Szyte...
POLSKA MISTRZEM ŚWIATA!!!