poniedziałek, 31 marca 2014

Osiem

  Rano obudził mnie dzwonek do drzwi, który dzwonił i dzwonił. Zerwałam się z łóżka i wybiegłam z pokoju.
  Błagam, żeby on nie zaspała, bo go uduszę!
  - Mieszko! – wpadłam do niego do pokoju bez pukania.
  Mężczyzna poderwał się z łóżka i popatrzył na mnie zdezorientowanym wzrokiem.
  - Co jest? – zapytał. – O kurde! Która godzina?! – złapał szybko telefon z szafki nocnej. – Zaspałem! – wyleciał z łóżka. – Pół godziny, Jezu! – z prędkością światła doleciał do szafy.
  Dzwonek wciąż dzwonił.
  - Pójdę otworzyć – powiedziałam.
  - Jak będą chcieli mnie zabić, to powiedz, że mnie nie ma – rzucił i zaczął grzebać w szafie, a ja opuściłam jego pokój.
  - Idę! – krzyknęłam, ponieważ ktoś straszliwie znęcał się nad przyciskiem dzwonka.
  Otworzyłam drzwi najszybciej jak tylko potrafiłam, a przed nimi ujrzałam Fabiana.
  - Cześć – przywitał się z uśmiechem. – Gdzie jest kurde Mieszko? – uśmiech zniknął szybko z jego twarzy.
  - Ubiera się – wskazałam kciukiem za siebie.
  - Już idę! Chwila! – usłyszeliśmy głos Michała.
  - Wejdziesz? – zapytałam, bo co innego mogłam zrobić?
  Wszedł do środka, a ja zamknęłam za nim drzwi.
  - Co wyście robili w nocy? – spojrzał na mnie wzrokiem, który mówił, że chodzi mu tylko o jedno.
  - My? Nic – wzruszyłam ramionami.
  - Pewnie tak – wyszczerzył zęby w uśmiechu.
  - Strasznie są na mnie wkurzeni? – z korytarza do kuchni wleciał Mieszko ciągnąc za sobą dwie walizki.
  - Stary, serdecznie ci już współczuję – siatkarz klepnął statystyka po ramieniu.
  - Żesz kurw…
  - Te, wyrażaj się przy kobietach – Michał dostał po głowie od Fabiana, co skomentowałam tylko wybuchem śmiechu.
  - Jedźcie już! – powiedziałam głośno.
  - Dawaj to – rozgrywający wyrwał Mieszkowi walizki z rąk. – I ruszaj tyłek, czekam na dole. Pa, El – puścił mi oczko, uwodzicielsko się do mnie uśmiechając.
  - Pa pa – cmoknęłam ustami i pomachałam do niego dłonią.
  Jego uśmiech jeszcze bardziej się powiększył, a po chwili siatkarz zniknął nam z oczu.
  - Przepraszam za niego – mruknął Michał.
  - Daj spokój – machnęłam ręką. – Leć, bo nie będą czekać w nieskończoność – uśmiechnęłam się do niego lekko.
  Podszedł do mnie i lekko się uśmiechnął.
  - Poradzisz sobie? – spytał.
  - Jasne – uśmiechnęłam się. – Jestem już dużą dziewczynką.
  Kiwnął tylko głową i lekko mnie przytulił, co totalnie mnie zaskoczyło. Po karku przeszedł mi dreszcz. Tak dawno nie czułam jego zapachu i ciepła…
  - Trzymaj się – odsunął się nagle ode mnie. – Na razie.
  - Pa – pomachałam mu prawą dłonią, a po chwili patrzyłam jak idzie korytarzem, otwiera drzwi, wychodzi przez nie już na mnie nie patrząc, a po sekundzie słychać tylko trzask zamykanych drzwi.

  Około godziny dziesiątej byłam już w willi, którą odziedziczyłam po ciotce. W ciszy weszłam na górę i skierowałam się do pokoju, który kiedyś zajmowała moja babcia. Otworzyłam drzwi, które skrzypnęły straszliwie.
  Podeszłam do biurka, które stało przy oknie. Otworzyłam jedną z szuflad, ale nie znalazłam w niej nic, prócz paczki zapałek. Co tam robiły zapałki? Nie miałam bladego pojęcia. Druga szuflada strasznie ciężko się otwierała, ale kiedy udało mi się ją już wyciągnąć, wiedziałam, że to jest właśnie ona i po innych szperać nie będę musiała, bynajmniej w tej chwili.
  Okładka książki była cała poobklejana wycinkami z czarnobiałych gazet. Westchnęłam głęboko i otworzyłam ją. Dech mi zaparło. Książka w środku była wycięta! Z kartek, które były w środku, zostały tylko ramki, a środek wypełnił złoty, kieszonkowy zegarek. Drżącymi rękami wyciągnęłam go z książki i obróciłam w dłoniach. Na odwrocie wygrawerowane było „Na zawsze Twoja”.
  Nabrałam powietrza w płuca i otworzyłam zegareczek. Wskazówki, które razem z tarczą znajdowały się na prawym skrzydełku, wskazywały godzinę pierwszą trzydzieści cztery, a zdjęcie, które było na lewym – czarnobiałe zdjęcie młodej dziewczyny. Rozpoznałam tę twarz. To była moja ciotka Bogumiła.
  Przeniosłam wzrok na miejsce, gdzie spoczywał jeszcze przed chwilą zegarek. Zauważyłam niebieską karteczkę złożoną na pół. Wzięłam ją do ręki o otworzyłam.

  „Brawo, znalazłaś miejsce, gdzie ukryta została ostatnia rzecz, która została mi po Henryku. Ten zegarek dostał ode mnie dwa tygodnie przed tym, jak ostatni raz Go widziałam… Pamiętam, świeciło słońce, a na niebie nie było żadnej chmurki. Spacerowaliśmy po parku i wtedy mu go wręczyłam. Kiedy uśmiechnął się, widząc moje zdjęcie w środku i wygrawerowany napis na odwrocie, serce zaczęło bić szybciej. Oddałabym wszystko, aby móc Go jeszcze raz zobaczyć, móc go dotknąć, pocałować. Zdjęcie nie wystarczają, owszem – pomagają, ale nie zastąpią tęsknoty za miłością życia w pełni.
  Następna kartka ukryta jest w kuchni, ale żeby ją znaleźć, musisz… zerwać podłogę. Powodzenia, moja Droga!”

  Ręce mi opadły. I to do samej ziemi. Zerwać podłogę, do jasnej cholery?! Ta sytuacja coraz bardziej zaczynała mnie denerwować. Może niedługo cały dom będę musiała zdemolować, bo ciotka powtykała karteczki z zagadkami i wskazówkami w jakiś dziurach.
  Aż usiadłam z tego wszystkiego na krześle, które stało w pokoju. Zakryłam twarz dłońmi i siedziałam tak przez chwilę opierając łokcie na kolanach. Potrzebowałam chwili, aby odetchnąć i zebrać myśli.
  Po kilku minutach, pokręciłam tylko głową z bezsilności i zeszłam na dół, trzymając w dłoni zegarek oraz list, który zostawiła mi ciotka.
  Jak to dalej będzie szło w tak szybkim tempie, to przed trzydziestką powinnam się wyrobić, pomyślałam sarkastycznie.
  Wyszłam z domu i skierowałam kroki w stronę domu Maćka. Ktoś w końcu musiał mi pomóc, zerwać tę podłogę w kuchni…





 
Wybaczcie mi ten poślizg, ale zmęczenie wzięło wczoraj nade mną górę -,-‘ Tak to jest jak cały Paryż zwiedzasz na pieszo xD Ogólnie, Paryż miasto – ZAJEBISTE! Ja się zakochałam ♥ A Wieża Eiffla, już w ogóle *,* Widok z niej po prostu zapiera dech w piersiach :D Każdemu polecam zwiedzenie tego pięknego miasta! 
  Że niby poziomkowa. taka światowa xD 


  W sobotę będzie o wiele dłuższy epizod, bo ten jest króciutki xD 
  W takim razie, do soboty, Kochani :*

  "Najlepszymi pamiątkami są wspomnienia z naszych podróży"
https://www.youtube.com/watch?v=jmg3O65Erbw


czwartek, 20 marca 2014

Siedem

  - Pójdę już spać – powiedział Mieszko, kiedy wyszłam z łazienki. – Poradzisz sobie jutro rano sama? Muszę wstać przed szóstą…
  - Jasne, nie ma problemu – odparłam i uśmiechnęłam się lekko. – Dobranoc.
  - Dobranoc.
  Weszłam do pokoju, w którym miałam spać przez następnych parę nocy i zapaliłam lampkę, która stała na szafeczce nocnej. Ciuchy, w których byłam dzisiaj, położyłam na krześle, a z torebki wyciągnęłam notatnik, który dzisiaj znalazłam w domu.
  Ułożyłam się wygodnie w łóżku i otworzyłam go na pierwszej stronie. Nie był podpisany, ani nawet nie zawierał na pierwszej stronie żadnej daty. Przewróciłam na kolejną stronę i ujrzałam pismo ciotki Bogumiły. Westchnęłam i zabrałam się za czytanie.
 
  „Robi się już coraz cieplej, a ja coraz bardziej się w Nim zakochuję. Wiem, że robię straszliwy błąd, ale to uczucie jest silniejsze ode mnie. Dziś na mnie spojrzał… uśmiechnął się nawet, co spowodowało, że moje serce dostało palpitacji serca. Jest taki piękny, kiedy się uśmiecha…”

  Przewróciłam na następną stronę.

  „Widzę to jak na mnie patrzy. Patrzy wzrokiem ciepłym, czułym, takim jakim nigdy nie patrzy na moją siostrę. Zazdrości mi, dobrze o tym wiem... Ale to na nic. Każde z nas dobrze wie, że ja i On, nie możemy być razem. Przeznaczony jest dla mej siostry…”

  Kolejna strona.

  „Nie wiem, co mam myśleć… Podrzucił mi dzisiaj karteczkę, na której napisał, abyśmy się spotkali. Nie wiem, czy robię dobrze, ale chcę się z Nim spotkać. Mimo wszystko… To jest silniejsze ode mnie”

  „Jest trzecia w nocy, a ja dalej nie mogę spać. Wciąż myślę o Jego brązowych oczach, które dzisiaj tak intensywnie się we mnie wpatrywały. O Jego słowach, tak ciepłych, jak żar z kominka, który w zimne wieczory ogrzewa moje dłonie. Boję się tego, co przyniesie kolejny dzień, ale w tym wszystkim cieszę się z jednego; dzisiejszy dzień sprawi, że znowu Go zobaczę…”

  Westchnęłam głęboko i przerzuciłam następną kartkę.

  „To nie dzieje się naprawdę… Nie wierzę w to… Jest za pięknie, aby mogło być prawdziwie… Kocham Go.”

  Przerzuciłam na następną kartkę. Trochę dziwiło mnie to, że każdy wpis był napisany na osobnej kartce, ale czytałam dalej.

  „Nienawidzi mnie. Moja własna siostra mnie nienawidzi! Widziała nas… Nawrzeszczała na nas obojgu. Usłyszałam również, że mnie zabije oraz to, że zniszczyłam jej życie i że nie chce nas znać. Czuję strasznie głupio, ale w tym momencie mnie to nie obchodzi. Przez całe życie byłam pod jej dyktando, robiłam, co tylko mi powiedziała. Nadszedł czas powiedzieć „nie”. I powiedziałam. Pierwszy raz zrobiłam coś nie po jej myśli. Można by rzec, że jestem z siebie dumna. Będę z Nim, czy jej się to podoba, czy nie. Koniec z Bogusią, która wykonywała wszystko to, co jej nakazano. KONIEC.”
 
  Westchnęłam głęboko i przetarłam oczy. Musiałam się zgodzić z tym, co było tutaj napisane. Babcia nigdy nie lubiła, jeśli nie wykonywało się jej poleceń. Nienawidziła tego. W małym stopniu rozumiałam ciotkę Bogumiłę. Chciała przestać być pod dyktando siostry i w końcu jej się sprzeciwić. To nie była wina ciotki, że ów mężczyzna, w którym się zakochała, odwzajemnił jej uczucia, a nie uczucia jej siostry.
  Nagle usłyszałam pukanie do drzwi i aż podskoczyłam na łóżku.
  - El, mogę wejść? – usłyszałam głos Mieszka.
  - Pewnie, wchodź – odparłam zamykając notatnik.
  Do pokoju wszedł Michał z dwoma kubkami parującego napoju.
  - Robiłem herbatę i pomyślałem, że może też się napijesz?
  - Miałeś przecież iść spać – powiedziałam patrząc na niego. – Nie wyśpisz się na jutro.
  - Jakoś nie mogę spać i jak widzę, ty też nie – kiwnął głową na notatnik w moich dłoniach.
  - Taa.. – westchnęłam.
  Mieszko podszedł do łóżka u siadł naprzeciwko mnie dając mi jeden z kubków.
  - Dowiedziałaś się czegoś? – spytał patrząc na mnie uważnie.
  - Tylko tyle, że Bogumiła odbiła mojej babci faceta – skrzywiłam się trochę. – Zostały mi raptem trzy stron tego notatnika, a dalej nie wiem, gdzie jest ukryta kolejna wiadomość od ciotki.
  - Dowiesz się, na pewno – uśmiechnął się lekko i wziął łyka herbaty.
  - Oby, musze odkryć tę tajemnicę jak najszybciej – powiedziałam i pociągnęłam łyka herbaty.
  - Mogę poczytać z tobą? – zapytał nie spuszczając ze mnie wzroku.
  - Jasne – kiwnęłam głową. – Ale teraz? – spytałam.
  - Tak. I tak nie mogę spać – wzruszył ramionami. – Pokaż, gdzie skończyłaś.
  Otworzyłam notatnik na odpowiedniej stronie.
  - Każdy dzień jest na innej stronie? – zapytał Michał.
  - Yhmm… - mruknęłam popijając herbatę.
  Usiadł po turecku i zaczął czytać:

  „Patrzy na mnie takim wzrokiem, jakby chciała mnie zabić. Owszem, nie dziwię się jej, ale mogłaby chociaż zwrócić uwagę na to, jak odzywa się do matki, ojca i reszty naszego rodzeństwa. Każdy widzi, że coś się z nią dzieje, ale tylko ja znam powód. Dziwię się, że nie powiedziała nic rodzicom o mnie i Henryku, może czeka aż sama się przyznam. Kiedyś będę musiała to zrobić, wiem, ale jeszcze nie teraz.”

  Michał przewrócił na kolejną stronę.

  „Dzisiejszy dzień spędziła sama w swoim pokoju. Nic nie jadła, do nikogo się nie odzywała. Kiedy wyszła tylko na chwileczkę z pokoju, aby wybrać się na wieczorny spacer, zakradłam się do jej pokoju. Najwidoczniej przez cały dzień czytała książkę, którą znalazłam w jej szufladzie. Dziwna to była książka, nigdzie wcześniej jej nie widziałam. Nie zdążyłam nawet jej otworzyć, ponieważ usłyszałam głosy, które świadczyły o tym, że nadchodzą moi bracia.”

  - Książka? – zadumałam się przez chwilę. – Myślisz, że to może być książka?
  - Raczej na pewno – kiwnął głową Michał. – Ostatnie, co tutaj jest napisane, to „Moje serce pękło na miliony kawałeczków”.
  - I to wszystko? – zapytałam i wyrwałam mu notes z rąk. Faktycznie, reszta strony była pusta, tak jak i kolejne kartki. – To wszystko?
  - Na dzisiaj tak – powiedział statystyk.
  - „Moje serce pękło na miliony kawałeczków” – zacytowałam. – Myślisz, że to może chodzić o to, że Henryk zniknął? – zapytałam patrząc mu prosto w oczy.
  - Tak sądzę – powiedział.
  - Chciałabym, żeby to wszystko już się wyjaśniło – przejechałam dłonią po grzywce, sprawiając, że nie leciała mi już teraz na oczy.
  - Wyjaśni się, spokojnie – uśmiechnął się do mnie lekko.
  - Dobra, idźmy już spać – powiedziałam i odłożyłam notatnik razem z kubkiem na szafeczkę nocną.
  - Tak – kiwnął głową i wstał z łóżka. – Zajedziesz jutro do Maćka? – spytał będąc już przy drzwiach.
  - Jasne, że tak – uśmiechnęłam się.
  - Dziękuję – odwzajemnił uśmiech.
  - Nie ma za co.
  Pożegnaliśmy się i Michał wyszedł z pokoju. Zgasiłam lampkę i położyłam się na prawy bok. Przymknęłam oczy i powrócił do mnie obraz z imprezy urodzinowej Kacpra – naszego wspólnego kolegi. Tyle się wtedy wydarzyło, a później i jeszcze więcej…
  Westchnęłam głęboko i odrzuciłam to wspomnienie. Nie miałam siły teraz o tym myśleć. Na szczęście sen przyszedł tak szybko, że nim się obejrzałam, spałam jak zabita.






  Wybaczcie, epizod miał być wczoraj, ale nie miałam go jak wrzucić -,-‘
  Jutro Dzień Wagarowicza! :D Jak zamierzacie go spędzić? Wagary, czy może jednak szkoła? xD
  Słońce! 20 stopni :D Juuupi!
  Puchar Polski powędrował do ZAKSY :)) Cieszycie się, czy jesteście troszeczkę zawiedzeni, że to nie Jastrzębie zdobyło Puchar? :))
  Następny epizod pojawi się w niedzielę, także trzymajcie się, do niedzieli! ;*

   
"Nic łatwiejszego niż zmienić kobietę przeciętną w wyjątkową. Wystarczy ją pokochać."
https://www.youtube.com/watch?v=N5OfTJNMnHg


sobota, 15 marca 2014

Sześć

  - Chłopaki – Mieszko odwrócił się do zawodników Asseco Resovi Rzeszów – to jest Eleonora.
  Uniosłam rękę do góry i machając leciutko się do nich uśmiechnęłam. Nowakowski stał jak wmurowany w ziemię, a Fabian uśmiechnął się do mnie lekko. U boku chłopaków pojawił się szybko Sergiusz.
  - Ooo, cześć  - przywitał się. – Komu mówię cześć? – zapytał cicho, ale i tak usłyszałam.
  - To Eleonora – przedstawił mnie jeszcze raz.
  - Nie mówiłeś, że masz dziewczyny – zauważył Sergiusz.
  Zdanie Michała „To nie jest moja dziewczyna” oraz moje „Nie jestem jego dziewczyną” zlały się w jedną całość, na co Sergio zapytał:
  - To kim właściwie jesteś?
  - Koleżanką z dawnych szkolnych lat – wytłumaczyłam szybko.
  - A tak w ogóle, to może byście się przedstawili, a nie wyjeżdżacie od razu z milionem pytań? – wtrącił się właściciel mieszkania.
  - Jestem Sergiusz – statystyk wyciągnął do mnie dłoń, którą uścisnęłam.
  - A ja Fabian – Drzyzga posłał mi szeroki uśmiech i uścisnęliśmy nasze dłonie.
  - Piotrek – środkowy nieśmiało się do mnie uśmiechnął i wymieniliśmy uściski dłoni.
  - Sergiusz, odkupujesz mi drugi kubek – powiedział Michał, kiedy zakończyliśmy uprzejmości.
  - Oj tam, Mieszko, nie moja wina, że masz kubki, które same lecą z rąk – statystyk ruszył z powrotem do salonu, co poczynili za nim również Piotrek i Fabian.
  - Widziałeś ich miny? – spytałam cicho śmiejąc się. – Jakby zobaczyli coś niemożliwego.
  Mieszko tylko szeroko się do mnie uśmiechnął, pokręcił głową i powiedział:
  - Chodź, musisz wreszcie coś zjeść.
  Puścił mnie przodem, a w salonie znalazł się obok mnie, a nie za mną.
  - To, co masz ochotę zjeść? – zapytał właściciel mieszkania.
  - Mieszko, będziesz gotował? – wybuchnął śmiechem Fabian.
  Spojrzałam cicho się śmiejąc, na Michała.
  - Eleonoro, nie radzę ci tego jeść, możesz od tego wylądować w szpitalu – odezwał się Piotrek.
  - Aż taki z ciebie zły kucharz? – uniosłam do góry jedną brew.
  - Lepszy cukiernik, tak szczerze mówiąc – podrapał się w tył głowy.
  - Po mamie? – spytałam dalej na niego patrząc. – Zawsze robiła świetne słodkości – wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
  - Pewnie tak – uśmiechnął się. – Więc, jeśli chcesz coś zjeść, to coś zamówimy.
  - A wpuścisz mnie do kuchni na jakieś pół godziny? – zapytałam.
  - Jesteś moim gościem i chcesz gotować? – spytał.
  - Robienie naleśników, to nie jest aż takie gotowanie – uśmiechnęłam się.
  - Naleśniki? – powtórzył Sergiusz i spojrzał na mnie.
  - No tak – kiwnęłam mu głową.
  - Mieszko, zostaniemy u ciebie jeszcze przez jakąś godzinę – uśmiechnął się szeroko do przyjaciela,  a ja tylko się zaśmiałam.
  - To, jak będzie? Mogę? – spojrzałam na Mieszka.
  Westchnął i kiwnął głową.
  - Dziękuję – wyszczerzyłam zęby w uśmiechu i zabrałam się za robienie naleśników.
  Podczas przygotowywania jedzenia, siatkarze i statystyk zadawali mnóstwo pytań, na przykład takich jak to się stało, że odnowiliśmy kontakt albo czy byliśmy kiedyś ze sobą. Dzielnie odpowiadaliśmy na najróżniejsze pytania, ale chyba żadne z nas nie dało po sobie poznać, że wspomnienia wracały…
  Kiedy krzyknęłam, że naleśniki są gotowe, w kuchni pojawili się wszyscy, prócz Mieszka, który siedział na fotelu i wpatrywał się w ciemny krajobraz za oknem. Wyczuł chyba, że na niego patrzę, bo nagle odwrócił się w moją stronę i spojrzał mi prosto w oczy. Patrzyliśmy przez chwilę sobie w oczy, lecz odpuściłam pierwsza, ponieważ chłopaki pytali z czym robiłam naleśniki i tak dalej.
  Nigdy nie widziałam, żeby ktoś zjadł tyle naleśników i to jeszcze po dziewiątej w nocy. Wszystkim smakowało, co mnie usatysfakcjonowało. Po posiłku, chłopaki podziękowali za późną kolację i zaczęli się zbierać.
  - Miło było cię poznać – powiedział Fabian, kiedy stali już w przedpokoju i zbierali się do wyjścia.
  - Was też – uśmiechnęłam się do całej trójki.  – I trzymam kciuki za jutrzejszy mecz z Jastrzębiem – pokazałam im jak trzymam kciuki.
  - Czekaj… - potrząsnął głową Piotrek. – Kibicujesz nam? – zdziwił się troszeczkę.
  - Jasne, że tak – wyszczerzyłam zęby w uśmiechu. – Od paru ładnych lat.
  - Serio? – zdziwił się Sergiusz.
  - Serio, serio – pokiwałam głową.
  - El, grała nawet w liceum w reprezentacji szkolnej i we wrocławskim klubie młodzieżowym – przypomniał Mieszko. – Była najlepsza – uśmiechnął się szeroko.
  - Daj spokój, wcale nie byłam najlepsza – machnęłam ręką. 
  - Byłaś, byłaś, już nie bądź taka skromna – zmierzwił mi włosy.
  - Nie byłam, a poza tym, to stare dzieje – westchnęłam. – Nie pamiętam, kiedy ostatni raz piłkę miałam w rękach.
  - Na jakiej pozycji grałaś? – zainteresował się Piotrek.
  - Na ataku – odpowiedziałam wzruszając ramionami.
  - Tłukła niemiłosiernie – dopowiedział Michał. – A na zagrywce nie miała równych.
  - Nie słuchajcie go, gada jakieś głupoty – powiedziałam do statystyka i dwóch graczy.
  - Musimy cię kiedyś sprawdzić – oznajmił z uśmiechem Fabian.
  - Nie znosimy sprzeciwu – dopowiedział Piotrek.
  Zaśmiałam się tylko cicho, po czym pożegnaliśmy się, a kiedy drzwi zamknęły się, spojrzałam na Michała.
  - To chyba nie był dobry pomysł…  - powiedziałam.
  - Dlaczego nie? – zapytał opierając się o ścianę.
  - Nie powiesz mi, że wspomnienia do ciebie nie wracają – mówiąc nie spuszczałam z niego wzroku.
  - Owszem, nie dają mi spokoju, ale to przecież przeszłość… Nic nie zmienimy.
  - Wiem, że nic nie zmienimy, aż za dobrze to wiem – westchnęłam.
  - Ale też nie chcesz, abym teraz był w twoim życiu obecny – mruknął pod nosem.
  - To nie tak – pokręciłam głową.
  - A jak?
  - Oboje byliśmy wtedy głupi i mówiliśmy bzdury – przełknęłam ślinę.
  - Żałujesz tamtej nocy? – zapytał patrząc mi prosto w oczy.
  - Nie! – podniosłam głos. – A ty? – zapytałam szeptem.
  - To była jedna z najlepszych nocy w moim życiu, więc nie – odpowiedział cicho. – Żałuję tylko tego, że tak to wszystko się później potoczyło…
  - Ja też – przyznałam. – Ale można przecież odbudować relacje sprzed tego wszystkiego, co się wydarzyło…  O, ile zechcesz.
  - Gdybym nie chciał, to nawet bym z tobą teraz nie rozmawiał.
  - Naprawimy to? – zapytałam z ufnością w oczach.
  - Naprawimy – obiecał.
  Uwierzyłam.




  Niestety Puchar Polski nie dla nas ;( DUMNI PO ZWYCIĘSTWIE, WIERNI PO PORAŻCE! ♥ Dla mnie i tak jesteście najlepsi na świecie! 
  Przed nami dzisiaj jeszcze jeden mecz ZAKSA – SKRA Jak myślicie, kto wygra?
 Następny epizod jakoś w środę się pojawi ;)
 
„Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat staje się wyludniony”
  https://www.youtube.com/watch?v=2IFF9yu5i3k

sobota, 8 marca 2014

Pięć

  - Eleonora?
  Brunet stał z wlepionymi we mnie oczami.
  - Michał? – podniosłam się z krzesła.
  - Wy się znacie? – zdziwił się kompletnie Maciek.
  - Co ty tu robisz, dziewczyno? – zapytał głośno Michał. – I skąd znasz mojego kuzyna?
  - Długo by opowiadać – odpowiedziałam z uśmiechem.
  - O kurcze – uśmiechnął się szeroko i do mnie podszedł. – Z dziesięć lat się nie widzieliśmy! – przytulił mnie mocno do siebie.
  - Wytłumaczycie mi skąd się znacie? – spytał Maciek.
  Mężczyzna wypuścił mnie ze swoich objęć i spojrzał na kuzyna.
  - Chodziliśmy z Eleonorą do pierwszej klasy w liceum – odpowiedział Michał. – A teraz pytanie w drugą stronę.
  - Znamy się raptem parę godzin – odpowiedziałam z uśmiechem. – Maciek pokazywał mi jak mam dojechać do posesji, której szukałam.
  - Tutaj? – zapytał siadając na krześle obok mojego.
  - Dostałam dom w spadku – odpowiedziałam i usiadłam na krześle.
  - Tutaj? – znowu to samo pytanie.
  - Piętnastkę – odpowiedział Maciek.
  Michał spojrzał na swojego kuzyna, jakby ten żartował.
  - Nie mówicie serio – powiedział niedowierzając.
  - Bardzo serio – odparłam i pociągnęłam łyk herbaty.
  Michał spojrzał na mnie uważnie.
  - Sprzedajesz? – zapytał.
  - A co, chcesz robić za kupca? – uśmiechnęłam się.
  - Od zawsze podobał mi się ten dworek – odwzajemnił uśmiech. – Więc?
  - Nie wiem jeszcze – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. – Jak na razie muszę dowiedzieć się, co tam się stało i odkryć tajemnicę mojej rodziny – westchnęłam.
  - Spadek? – spytał Michał.
  - Od ciotki, o której istnienia nawet nie miałam pojęcia – dopowiedziałam.
  - Ciekawe – skomentował. – Tylko jak chcesz rozwiązać tę tajemnicę? Ludzie nic ci nie powiedzą, bo sami za dużo nie wiedzą.
  - Tym już moja ciotka się zajęła – odparłam.
  - Nic nie rozumiem – powiedział Michał.
  - Zostawiła mi list – odpowiedziałam. – I będzie się ze mną bawiła w zagadki.
  - Zagadki? – zdziwił się.
  - Ukryła jeden liścik razem z notatnikiem – odpowiedział tym razem Maciek.
  - A kolejny mam znaleźć w jednym z pokoju, przynajmniej wiem, którym – uśmiechnęłam się. – Ale gdzie? Mam wywnioskować z notatnika – wzruszyłam ramionami.
  - Tych liścików na pewno jest więcej – powiedział Michał.
  - Też tak sądzę – zgodziłam się z kolegą z dawnych lat.
  - Nie boisz się? – spytał Maciek.
  Spojrzałam na niego z zaciekawieniem.
  - Czego?
  - Słuchaj, odkryjesz prawdę o swojej rodzinie. Ludzie często się takich rzeczy obawiają…
  Westchnęłam głęboko i odpowiedziałam:
  - Jasne, że się trochę obawiam, ale mimo wszystko chcę się dowiedzieć tej prawdy.
  - Wiem, że to może trochę za wcześnie, ale gdybyś potrzebowała pomocy, to zawsze jestem do dyspozycji – powiedział Maciek.
  - Dziękuję – uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością.
  - I ja oczywiście też – zaoferował się Michał.
  Uśmiechnęłam się do niego i upiłam łyk herbaty.
  - Nadal mieszkasz we Wrocławiu? – zapytał mój dawny kolega z klasy.
  - Tak – kiwnęłam głową. – Mieszkam, pracuję – wzruszyłam ramionami. – Jest mi tam dobrze. A jak się żyje w Rzeszowie? – spytałam.
  - Dobrze – uśmiechnął się do mnie i w tym samym momencie zaczął dzwonić jego telefon. – Przepraszam was na chwilę.
  Wstał od stołu, odebrał telefon i ruszył w stronę przedpokoju.
  - Spotkanie po latach – uśmiechnął się do mnie Maciek.
  - Bardzo miła niespodzianka od losu – odwzajemniłam uśmiech.
  - Słuchajcie, ja muszę wracać do Rzeszowa – oznajmił Michał.
  - Pojadę za tobą, dobrze? – spytałam. – Znajdę od razu jakiś hotel.
  - Jasne, nie ma problemu – uśmiechnął się.
  - Maciek, dziękuję za herbatę – uśmiechnęłam się do właściciela domu.
  - Ależ proszę bardzo – odwzajemnił uśmiech.
  - Zobaczymy się jutro – obiecałam. – Trzeba zacząć ogarniać ten dom – wstałam z krzesła.
  Podeszliśmy razem z Maćkiem do drzwi frontowych, które już zdążył otworzyć Michał.
  - To do jutra – pożegnał się z uśmiechem właściciel domu.
  Pomachałam mu z uśmiechem idąc ramię w ramię z Michałem.
  - Nawet nie zauważyłem, że stoi tutaj jakiś samochód – zaśmiał się sam z siebie. – A powinienem – powiedział już poważniejszym tonem.
  - Dlaczego? – zapytałam.
  Otworzył furtkę, przez którą przeszłam pierwsza.
  - Maciek, to typ samotnika od jakiegoś czasu – odpowiedział smutnym tonem. – Aż dziwne, że zaprosił do domu osobę, którą znał raptem chwilę.
  Uśmiechnęłam się jednym kącikiem ust.
  - Ale idzie ci tylko pogratulować – uśmiechnął się szeroko. – Musiałaś zrobić na nim dobre pierwsze wrażenie.
  - Albo napomknąć o domu – powiedziałam i po chwili słychać było nasze śmiechy. – Podpowiesz mi, gdzie w Rzeszowie mogę znaleźć jakiś niedrogi hotel?
  - Jasne – kiwnął głową. – Jedź za mną – uśmiechnął się.
  Pokiwałam głową i wsiadłam za kierownicę swojego auta. Po chwili uczynił to samo Michał.
 Odpaliłam silnik, włączyłam radio, a po chwili ruszyłam za czarnym audi.
 Po czterdziestominutowej jeździe, zatrzymałam samochód pod jednym z rzeszowskich osiedli. Nic nie rozumiałam. Wysiadłam z samochodu, a tuż obok mnie pojawił się Michał.
  - Nie widzę tutaj żadnego hotelu – powiedziałam rozglądając się.
  - Tak sobie pomyślałem, że może zatrzymałabyś się u mnie – uśmiechnął się lekko. – Mam jeden wolny pokój, w którym śmiało możesz mieszkać, dopóki nie odgadniesz tajemnicy.
  - Mówisz serio? – spytałam niedowierzając.
  - Jasne – uśmiechnął się jeszcze szerzej. – Nic nie płacisz – zaśmiał się, a ja razem z nim. – Poza tym, pogadamy, powspominamy stare czasy – uśmiech nie schodził z jego twarzy. – Co ty na to?
  - A nie będę przeszkadzać? – spytałam. – Tobie, twojej dziewczynie, narzeczonej?
  - Gdybyś miała przeszkadzać, to w ogóle bym nie proponował – odpowiedział patrząc mi w oczy. – A z tym drugim nie będzie najmniejszego problemu, nie ma nikogo – uśmiechnął się lekko. – To, co? Decyzja należy do ciebie.
  - Pod jednym warunkiem – powiedziałam, a on popatrzył na mnie wyczekująco. – Gdybym tylko przeszkadzała, masz mi to powiedzieć od razu. Dobrze?
  - Dobrze – kiwnął głową. – A teraz, dawaj walizki i idziemy.
  - A ta twoja sprawa… - zaczęłam, kiedy otwierałam bagażnik.
  - Zapomniałem! – skrzywił się lekko. – Szybko zaniesiemy twoje rzeczy, a potem jak będziesz chciała, będziesz mogła pojechać ze mną – uśmiechnął się i wyciągnął walizkę z bagażnika.
  - Jeśli to nie problem, to położyłabym się spać…
  - Żaden problem – uśmiech nie schodził mu z twarzy. – Zamykaj samochód i chodź.
  Zamknęłam auto i ruszyliśmy z Michałem w stronę bloku.
  - To, czym się zajmujesz we Wrocławiu? – zapytał.
  - Jestem dziennikarką – odparłam.
  - Zawsze chciałaś nią być – uśmiechnął się. – Cieszę się, że ci się udało.
  - Pamiętasz? – zdziwiłam się.
  - Jasne, że pamiętam – wyszczerzył zęby w uśmiechu i otworzył mi drzwi, przez które szybko weszłam do bloku. – Pamiętam jeszcze wiele innych rzeczy – puścił mi oczko.
  Pokręciłam głową z uśmiechem i wbiegłam po schodach na parter. Michał kliknął okrągły przycisk, który otwierał windę, w której po chwili się znaleźliśmy.
  - Dobrze cię znowu widzieć – powiedział, patrząc na mnie uśmiechnięty i wcisnął guzik z numerkiem pięć.
  - Ciebie też – odwzajemniłam uśmiech.
  Po chwili winda zatrzymała się. Wysiedliśmy z niej i podeszliśmy pod drzwi z numerkiem dwanaście. Michał otworzył drzwi kluczem, który schowany miał w lewej kieszeni swojej skórzanej kurtki.
  - Zapraszam – przepuścił mnie w drzwiach.
  Weszłam do niedużego przedpokoju, który pomalowany był na ciepły, pomarańczowy kolor. Ściągnęłam kurtkę, a Michał odwiesił ją do szafy.
  - Napijesz się czegoś? – zapytał ściągając swoją kurtkę i odwiesił ją do szały, tak jak moją.
  - Nie, nie – pokręciłam głową.
  - Wejdź do środka – uśmiechnął się.
  Przeszłam parę kroków i znalazłam się w wielkim, jasnym salonie, który połączony był z kuchnią. Pomalowane na jasnożółty kolor, pięknie komponowały się z czarnym kompletem wypoczynkowym, na którym leżała szara bluza i czarne szorty, oraz przezroczystą ławą. Na ścianach wisiało parę szkiców. Był szkic konia, herbu Resovi, tulipana oraz szkic dwóch trzymających się dłoni. W ścianach wyrzeźbiono półki, na których stały ramki ze zdjęciami, figurki, książki i płyty. W rogu stał nieduży stół z czterema krzesłami, a obok niego znajdowały się drzwi balkonowe oraz trzy okna, które udekorowane były bielusieńkimi firaneczkami.
  Wyposażenie kuchni było całkowicie czarne, ale kubki i talerze, które stały na blacie, były w żółtym kolorze. Miska, w której leżały jabłka oraz banany, również była żółta. Ciekawiło mnie, czy wszystkie dodatki w tej chuci były koloru żółtego.
  - Pięknie mieszkanie – uśmiechnęłam się do Michała, który szybko wrzucił brudne naczynia z blatu do zlewu.
  - Dzięki – odwzajemnił uśmiech. – I przepraszam za bałagan – szybko znalazł się w salonie i zabrał z kanapy ciuchy.
  - Daj spokój – machnęłam ręką.
  - Łazienka jest tutaj – ruszył w stronę drzwi balkonowych, a ja za nim. Nagle przystanęliśmy, ponieważ tuż przy nich znajdował się korytarz, a pierwsze drzwi po lewej stronie, to właśnie była łazienka. – Pierwszy pokój po prawej, to moja sypialnia, a pokój obok to mały gabinet. Drzwi naprzeciw niego, to pokój do twojej dyspozycji – uśmiechnął się do mnie i ruszyliśmy w stronę pokoju, w którym miałam spać.
  Michał otworzył drzwi, po czym weszliśmy do niedużego pokoju, w którym stało duże łóżko z szafeczkami nocnymi po bokach. Po lewej stronie, pod oknem,  stał malutki stolik z dwoma krzesłami. Po prawej stronie znajdowała się szafka na ubrania. Na ścianach, podobnie jak w salonie, wisiały też szkice, ale tym razem tylko dwa, a przedstawiały, jeden pięknie rozkwitniętą różę, a drugi krajobraz górski.
  - Może być? – spytał.
  - Jasne! Jest świetnie – popatrzyłam na niego z uśmiechem.
  - W szafce masz ręczniki, gdybyś chciała wziąć prysznic – popatrzył na zegarek. – Resztę pokażę ci jak wrócę, dobrze?
  - Pewnie – uniosłam kciuk do góry. – Leć, nie chcę żebyś się przeze mnie spóźnił.
  - Wrócę za jakieś dwie godziny, czyli jakoś wpół do dziewiątej – poinformował. – Wtedy pogadamy – uśmiechnął się jeszcze raz.
  - Dobra – odwzajemniłam uśmiech. – A może coś ugotuję, co? – spytałam.
  - Chciałaś iść przecież spać – wskazał z uśmiechem na łóżko. – Teraz się połóż, kupię coś na mieście, a swoimi kulinarnymi umiejętnościami popiszesz się w jakiś inny dzień, co ty na to? – wyszczerzył zęby w uśmiechu.
  Kiwnęłam głową uśmiechając się.
  - A teraz, idź, bo się spóźnisz – powiedziałam.
  - Dobra, idę już – wyszedł z pokoju tyłem, ciągle się uśmiechając. – Do zobaczenia wieczorem – pomachał mi, a kiedy mu odmachałam, ruszył biegiem w stronę drzwi, co zaowocowało moim śmiechem i pokręceniem głową.
  Nie zamknęłam nawet drzwi od pokoju, po prostu położyłam się do łóżka i kiedy tylko moja głowa napotkała poduszkę, oczy momentalnie się zamknęły i przywitała mnie kraina snów.

  Obudził mnie dźwięk roztrzaskującego się szkła. Szybko otworzyłam oczy i nie wiedziałam, gdzie jestem. Po chwili wszystko sobie przypomniałam, więc nagle wyleciałam z łóżka. Otworzyłam drzwi pokoju i wyszłam na korytarz.
  - Sergio, kurde! – usłyszałam krzyk jakiegoś mężczyzny. – Mieszko cię zabije, zbiłeś mu już drugi kubek w tym miesiącu!
  Stanęłam jak wryta tuż przy drzwiach od łazienki, które nagle się otworzyły, mało co mnie nie uderzając.
  - El, przepraszam, nic ci nie jest? – Michał spojrzał na mnie przestraszonym wzrokiem.
  - Nie, nic mi nie jest – pokręciłam głową. – Tylko, że Sergiusz zbił ci drugi kubek w tym miesiącu.
  Michał westchnął głęboko.
  - Przepraszam, że nic ci o nich nie powiedziałem, ale zapomniałem, że mieli dzisiaj wpaść.
  - To może ja wrócę do poko… - zaczęłam, lecz mi przerwano.
  - Mieszko! Z kim ty tam rozmawiasz?
  Nagle u wejścia korytarza pojawił się wysoki blondyn, niejaki Nowakowski.
  - O kurcze – wydukał.
  - Co? – usłyszałam kolejny głos, ten sam, który mówił Sergiuszowi, ze zostanie zabity przez Michała, a po sekundzie i on pojawił się obok środkowego. Niejaki Fabian Drzyzga. – Ooo… - wydukał tylko.
  Michał stał cały czas odwrócony do nich plecami i uważnie mi się przyglądał. Przeniosłam wzrok z zawodników na niego i nie wiedziałam, co mam powiedzieć. On najwyraźniej też.
  Nastała kilkusekundowa cisza…






  Witam Was wszystkich w marcu! :D
  Dziś Dzień Kobiet, więc każdej Czytelniczce życzę wszystkiego, co najlepsze! Dużo uśmiechu na twarzy, spełnienia wszystkich marzeń oraz dużo, dużo, przeogromnie dużo miłości! ;*
  Faza zasadnicza dobiegła końca, więc przyszedł czas na PlayOff’y :D A potem, dopiero się zacznie…! :D No i pojawi się lista zawodników powołanych do Reprezentacji :D Już nie mogę się doczekać, a Wy? :D
  Życzenia, kwiaty i kobiecie na twarzy pojawia się szeroki uśmiech :D A Wy, dostałyście już jakiegoś kwiatuszka lub życzenia od jakiegoś/jakiś Pana/Panów? :D
  


 Udanego weekendu Wam życzę! 
  Do następnej soboty! ;*

  „Każdy z nas ma takie marzenie, o którym nie powie nikomu.” 
   https://www.youtube.com/watch?v=HEIa9mh5XPg