Drzwi skrzypnęły,
kiedy je otwierałam. W ciszy weszłam do środka i aż dech mi zaparło. Naprzeciw
mnie znajdowały się ogromne schody, które po jakiś dwudziestu stopniach
rozczepiały się na prawo oraz lewo. Na ścianie wisiał ogromny zegar, który
stanął równo na godzinie dwunastej. Wskazówki zegara stanęły perfekcyjnie
równo.
Po mojej prawej stronie, kiedy przeszło się dobrych parę kroków, dotarło się do kuchni, a na lewo znajdowały się drzwi.
Przestąpiłam parę kroków i podeszłam do drewnianej poręczy po lewej stronie. Dotknęłam jej, a pod palcami poczułam mnóstwo kurzu.
No tak, nikt nie sprzątał tutaj przecież od pięćdziesięciu lat.
Wytarłam rękę o spodnie i ruszyłam w stronę drzwi. Były zamknięte, więc zaczęłam szukać odpowiedniego klucza. Po próbowaniu wpasowania kilku kluczy, wreszcie znalazł się prawidłowy. Włożyłam go do dziurki, przekręciłam i złapałam za klamkę, po czym pchnęłam drzwi. Widok jaki ujrzał, całkowicie wmurował mnie w podłogę.
Wysoki sufit, który pokryty był malowidłami, lewa ściana z obrazami, które teraz były strasznie zakurzone i wisiały krzywo. Prawa ściana złożona była z pięciu, długich i pionowych okien, które wychodziły na ogród. Pomieszczenie, mimo zniszczonych ścian oraz mebli pełnych kurzu, wyglądało magicznie, a co dopiero będzie jak ktoś je wyremontuje.
Uśmiechnęłam się sama do siebie i wyszłam z pomieszczenia, po czym ruszyłam schodami na górę, kierując się na lewo. Idąc, mój palec wskazujący jechał po zakurzonej poręczy, tworząc wąską, długaśną ścieżkę. Byłam zafascynowana obrazami, które wisiały na ścianach. Kiedy dotarłam na samą górę, zauważyłam, że było sześć drzwi. Szybko odnalazłam klucz do pierwszych drzwi, a po chwili byłam już w jeden z sypialni. Kolejne cztery pokoje, również były pokojami sypialnymi, w jednym z nich stała nawet drewniana kołyska. Drzwi na końcu lewego skrzydła kryły łazienkę, która nadawała się do totalnego remontu.
Prawe skrzydło było identycznie skonstruowana, jak lewe, ale zawartości pomieszczeń były inne. Łazienka, owszem była na końcu, ale sypialnie przeznaczone były dla małych dzieci, ale i tych starszych. Poznać to można było po porozrzucanych zabawkach oraz tapetach, a raczej resztach tapet, będących na ścianach.
Nie przyglądałam się wszystkiemu dokładnie, tylko zeszłam na dół i wyszłam przed dom, aby wziąć list, który zostawiła mi ciotka. Wróciłam do pałacyku, usiadłam na jednym z krzeseł w kuchni, zadziwiające było to, że meble były poustawiane tak, jakby w domu jeszcze ktoś w ogóle mieszkał. Pewność, że jednak nikogo tutaj nie było, dawały tony kurzu, dosłownie wszędzie.
Otworzyłam kopertę i wyciągnęłam z niej list oraz nieduży kluczyk.
Westchnęłam głęboko i rozłożyłam niedużą kartkę niebieskiej papeterii.
Droga Eleonoro,
Skoro czytasz ten list, oznacza to, że mnie nie ma już na tej pięknej ziemi, ale nie o tym chciałam. Przepraszam, że właśnie w takich okolicznościach będziesz musiała się o tym wszystkim dowiedzieć. Dowiedzieć się prawdy o swojej rodzinie. Nie będzie to dla Ciebie łatwe, wiem, ale musisz dowiedzieć się, jak to wszystko wyglądało naprawdę.
Klucz, który znajduje się w kopercie, służy do otwierania małej szkatułki, która znajduje się w moim starym pokoju. Pewnie zastanawiasz się, który to z tych wszystkich. Podpowiem Ci tylko tyle, abyś zdała się na swój gust i intuicję. Szkatułka znajduje się za obrazem w pokoju.
Życzę Ci powodzenia! Kolejne moje słowa, skierowane do Ciebie, znajdziesz na karteczce w szkatułce.
Bogumiła
Wypuściłam powietrze z płuc z zamkniętymi oczami. Dotknęłam skroni i mocno zacisnęłam powieki. Zabawa w zgadywanki – super.
Otworzyłam oczy i pobiegłam z kluczykiem na górę. Miałam zdać się na swój gust i intuicję. Prawe skrzydło, pokój drugi. Wpadłam tam jak po ogień i rzuciłam na niego szybko okiem. Duże okno, pod którym stało pojedyncze łóżko. Obok niego, znajdowała się mała szafeczka, a na niej leżała jakaś stara, strasznie zniszczona książka. Niedaleko stało biurko, nad którym wisiał jeden jedyny obraz w tym pokoju.
Na obrazie namalowana była młoda para, która trzymając się za ręce w jakimś parku, szła w stronę malującego ich malarza. Obraz był przepiękny.
Delikatnie ściągnęłam go ze ściany i odłożyłam delikatnie na biurko. Faktycznie, w wydrążonej w ścianie wnęce, znajdowała się nieduża szkatułka. Ręce trochę mi się trzęsły, kiedy wyciągałam ją z wnęki. Kiedy szkatułka stała już na biurku, otworzyłam ją kluczykiem. W środku znajdował się delikatny, srebrny naszyjnik z malutkim kluczykiem jako zawieszka.
Zdecydowanie za dużo kluczy…
Wzięłam kolejną kartkę niebieskiej papeterii i zaczęłam czytać:
Droga Eleonoro,
Wiem, że jeszcze żaden mężczyzna nie skradł Twojego serca. Mam ogromną nadzieję, że już niedługo taki ktoś się zjawi i będziesz żyć szczęśliwie. Ten kluczyk, dostałam od swojej pierwszej i największej miłości i chciałabym, abyś teraz Ty go nosiła, a później oddała wybrakowi swojego serca. Oczywiście, jeśli to nie problem.
W szkatułce znajduje się również mały notatnik. Przeczytaj go, ale nie teraz. Zacznij czytać, kiedy będziesz siedziała w wygodnym fotelu lub kiedy będziesz leżała w wygodnym łóżku.
Kolejny liścik ode mnie znajdziesz w pokoju swojej babci. Pokój obok. Zapytasz „gdzie?”. Wywnioskujesz z treści notatnika.
Bogumiła
Odłożyłam list powrotem do szkatułki.
Byłam całkowicie zmieszana. Nie wiedziałam, co mam myśleć o tej całej sytuacji. I co to za pieprzona tajemnica? Zastanawiałam się, ile jeszcze przeczytam takich liścików od ciotki, zanim faktycznie uda mi się odkryć prawdę.
Ze szkatułki wyłożyłam na biurko całą jej zawartość, czyli łańcuszek, notatnik oraz liścik. Postanowiłam spełnić prośbę ciotki i włożyłam łańcuszek na szyję. Pustą szkatułkę odłożyłam na miejsce i odwiesiłam obraz, po czym zeszłam na dół. Liścik wpakowałam do koperty, po czym zabrałam ją z kuchni. Niosąc notatnik i kopertę w jednej dłoni, a klucze w drugiej, opuściłam dom, zatrzymując się na chwileczkę w wyjściowych drzwiach, aby spojrzeć na wnętrze.
Wróciłam do samochodu. Do schowka wrzuciłam klucze od domu, kopertę oraz notatnik i spojrzałam na cały dom. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko należało do mnie. To było aż nieprawdopodobne.
Westchnęłam głośno i odpaliłam samochód. Chwilę później byłam już pod domem Maćka, który zaprosił mnie na herbatę. Wysiadłam z auta i weszłam na posesję przez czarną bramkę. Z budy wyszedł piękny owczarek niemiecki, ale nawet na mnie nie zaszczekał, tylko podbiegł. Pogłaskałam go po łbie.
- Piękny jesteś, wiesz? – uśmiechnęłam się do psa.
- Brown! – usłyszałam krzyk Maćka, po czym spojrzałam szybko w stronę drzwi do domu, gdzie znajdował się ów mężczyzna. – Zostaw Eleonorę!
Pies spojrzał na niego, a ja zaczęłam się śmiać.
- Maciek, daj spokój. Uwielbiam psy – pogłaskałam Browna ponownie po łbie.
- Dobra, chodź – kiwnął głową na wnętrze domu, a ja ruszyłam w jego stronę. – Brown, ty zostajesz – powiedział do psa i zrobił mi miejsce, abym weszła do domu.
Maciek pogłaskał psa i zamknął drzwi, po czym wziął ode mnie kurtkę.
- Wejdź, wejdź – poprosił i puścił mnie przodem.
Malutki salonik połączony z kuchnią i z pięknym widokiem za oknem – tak wyglądał dół. Wszędzie było mnóstwo książek oraz świeczek.
- Przepraszam za bałagan. Usiądź sobie na kanapie albo przy stole. Gdzie chcesz – uśmiechnął się.
Wszedł do kuchni i zaczął się po niej krzątać.
- Daj spokój – machnęłam ręką z uśmiechem. – Dużo czytasz – stwierdziłam.
- Tak. To też po części moja praca – uśmiechnął się. – Recenzuję książki.
- Świetna praca – uśmiechnęłam się do niego szeroko.
- A ty, czym się zajmujesz? – spytał wciąż krzątając się po kuchni.
- Pracuję w redakcji – odparłam i usiadłam na krześle przy stole.
- Też całkiem fajna praca – uśmiechnął się do mnie.
- Nie narzekam.
- A jak dom? – zapytał stawiając przede mną talerzyk z ciastkami.
- Jest piękny – uśmiechnęłam się – ale też strasznie zaniedbany.
- Racja – wrócił do kuchni. – Ten dom strasznie dawno nie miał domowników. Nie był też na sprzedaż. Po prostu stał. Nikt tak naprawdę nawet nie wie, do kogo on należał.
- Serio?
- Yhmm… - mruknął. – Wiesz, ludzie mówią, że pewnego dnia wszyscy się z niego wynieśli. Po czterech miesiącach po śmierci najstarszych z tego rodu.
- I to jest ta straszna tragedia? – zapytałam.
- Nie – pokręcił głową i w tym samym momencie rozległ się dźwięk oznaczający, że woda już się ugotowała. – Od kogo ty w ogóle dostałaś ten dom? – zapytał nagle.
- Od ciotki – odparłam. – Której nawet nie znałam – dodałam. – Wiem tylko tyle, że była siostrą mojej babci, a kontaktów żadnych nie utrzymywały. Babcia nawet nigdy mi o niej nie wspomniała.
- Dziwne – stwierdził wlewając wodę do kubków.
- Dziwne to jest to, że ciotka zapisała mi ten dom i psa – właśnie! Pies! – Dom jest, a psa – nie ma. A w dodatku mam odkryć, jaki sekret skrywa moja rodzina.
- Jak masz to zrobić? – zapytał stawiając przede mną żółty kubek z herbatą.
- Zostawiła mi list, w którym był kluczyk, jak się okazało do jakiejś szkatułki – wyjęłam z kubka saszetkę herbaty i odłożyłam ją na talerzyk, który również przyniósł dla mnie Maciek. – Znalazłam tam liścik od niej i notatnik, który mam przeczytać – mężczyzna postawił na stole cukier i usiadł naprzeciw mnie. – Z tego mam wywnioskować, gdzie znajduje się kolejny liścik – westchnęłam.
- Zagadkowe – skomentował.
- Jak cholera – posłodziłam herbatę dwoma łyżeczkami cukru. – A co z tą tragedią?
- Był taki chłopak. Henryk – Maciek zaczął słodzić herbatę. – Ludzie gadają, że dwie z sióstr, strasznie się o niego kłóciły, ale on kochał naprawdę tylko jedną z nich. Kilka dni przed ślubem – zniknął. Po prostu rozpłynął się w powietrzu.
- Przestraszył się odpowiedzialności? – przerwałam mu.
- Ludzie mówią, że ta zazdrosna z sióstr coś mu zrobiła albo zrobił to któryś z braci, który bardzo nienawidził Henryka. Mieszkańcy snują też teorie, że siostra i brat ze sobą współpracowali. Jest też opcja, że ów Henryk zwiał z jakąś prostytutką. Przepraszam, że nie mówię ci imionami, ale po prostu ich nie znam.
- Nie masz za co przepraszać – machnęłam ręką. – Ale nawet jeśli przyjęlibyśmy teorie, że ktoś go zabił, to co zrobiono z ciałem? – spytałam.
- Nie mam pojęcia – wzruszył bezradnie ramionami. – Tych teorii już mi nikt nie opowiedział.
Westchnęłam głęboko i podparłam głowę na otwartej dłoni.
- Myślisz, że te dwie zazdrosne siostry, to mogły być moja ciotka i babcia? – zapytałam patrząc na niego.
- Nie wiem, Eleonoro – odparł patrząc na mnie uważnie.
Miałam jeszcze ciągnąć tę rozmowę, ale do domu nagle ktoś wparował.
- Maciek! Mógłbyś chociaż Brownowi zmienić wodę, stary! – mężczyzna ściągnął kurtkę i odwiesił ją na wieszak. – Masz pozdrowienia od chłopaków.
Wysoki mężczyzna wszedł do salonu i stanął jak wryty. Mówiąc szczerze, i mnie wryło w krzesło, na którym siedziałam. Znałam tego mężczyznę. Nie widziałam go z dziesięć lat, ale tego faceta nie dało się zapomnieć.
- Eleonora?
Mamy czwóreczkę :D
Wrzucona dzisiaj, ponieważ w kolejnych dniach, nie miałabym jak jej opublikować
;))
Po mojej prawej stronie, kiedy przeszło się dobrych parę kroków, dotarło się do kuchni, a na lewo znajdowały się drzwi.
Przestąpiłam parę kroków i podeszłam do drewnianej poręczy po lewej stronie. Dotknęłam jej, a pod palcami poczułam mnóstwo kurzu.
No tak, nikt nie sprzątał tutaj przecież od pięćdziesięciu lat.
Wytarłam rękę o spodnie i ruszyłam w stronę drzwi. Były zamknięte, więc zaczęłam szukać odpowiedniego klucza. Po próbowaniu wpasowania kilku kluczy, wreszcie znalazł się prawidłowy. Włożyłam go do dziurki, przekręciłam i złapałam za klamkę, po czym pchnęłam drzwi. Widok jaki ujrzał, całkowicie wmurował mnie w podłogę.
Wysoki sufit, który pokryty był malowidłami, lewa ściana z obrazami, które teraz były strasznie zakurzone i wisiały krzywo. Prawa ściana złożona była z pięciu, długich i pionowych okien, które wychodziły na ogród. Pomieszczenie, mimo zniszczonych ścian oraz mebli pełnych kurzu, wyglądało magicznie, a co dopiero będzie jak ktoś je wyremontuje.
Uśmiechnęłam się sama do siebie i wyszłam z pomieszczenia, po czym ruszyłam schodami na górę, kierując się na lewo. Idąc, mój palec wskazujący jechał po zakurzonej poręczy, tworząc wąską, długaśną ścieżkę. Byłam zafascynowana obrazami, które wisiały na ścianach. Kiedy dotarłam na samą górę, zauważyłam, że było sześć drzwi. Szybko odnalazłam klucz do pierwszych drzwi, a po chwili byłam już w jeden z sypialni. Kolejne cztery pokoje, również były pokojami sypialnymi, w jednym z nich stała nawet drewniana kołyska. Drzwi na końcu lewego skrzydła kryły łazienkę, która nadawała się do totalnego remontu.
Prawe skrzydło było identycznie skonstruowana, jak lewe, ale zawartości pomieszczeń były inne. Łazienka, owszem była na końcu, ale sypialnie przeznaczone były dla małych dzieci, ale i tych starszych. Poznać to można było po porozrzucanych zabawkach oraz tapetach, a raczej resztach tapet, będących na ścianach.
Nie przyglądałam się wszystkiemu dokładnie, tylko zeszłam na dół i wyszłam przed dom, aby wziąć list, który zostawiła mi ciotka. Wróciłam do pałacyku, usiadłam na jednym z krzeseł w kuchni, zadziwiające było to, że meble były poustawiane tak, jakby w domu jeszcze ktoś w ogóle mieszkał. Pewność, że jednak nikogo tutaj nie było, dawały tony kurzu, dosłownie wszędzie.
Otworzyłam kopertę i wyciągnęłam z niej list oraz nieduży kluczyk.
Westchnęłam głęboko i rozłożyłam niedużą kartkę niebieskiej papeterii.
Droga Eleonoro,
Skoro czytasz ten list, oznacza to, że mnie nie ma już na tej pięknej ziemi, ale nie o tym chciałam. Przepraszam, że właśnie w takich okolicznościach będziesz musiała się o tym wszystkim dowiedzieć. Dowiedzieć się prawdy o swojej rodzinie. Nie będzie to dla Ciebie łatwe, wiem, ale musisz dowiedzieć się, jak to wszystko wyglądało naprawdę.
Klucz, który znajduje się w kopercie, służy do otwierania małej szkatułki, która znajduje się w moim starym pokoju. Pewnie zastanawiasz się, który to z tych wszystkich. Podpowiem Ci tylko tyle, abyś zdała się na swój gust i intuicję. Szkatułka znajduje się za obrazem w pokoju.
Życzę Ci powodzenia! Kolejne moje słowa, skierowane do Ciebie, znajdziesz na karteczce w szkatułce.
Bogumiła
Wypuściłam powietrze z płuc z zamkniętymi oczami. Dotknęłam skroni i mocno zacisnęłam powieki. Zabawa w zgadywanki – super.
Otworzyłam oczy i pobiegłam z kluczykiem na górę. Miałam zdać się na swój gust i intuicję. Prawe skrzydło, pokój drugi. Wpadłam tam jak po ogień i rzuciłam na niego szybko okiem. Duże okno, pod którym stało pojedyncze łóżko. Obok niego, znajdowała się mała szafeczka, a na niej leżała jakaś stara, strasznie zniszczona książka. Niedaleko stało biurko, nad którym wisiał jeden jedyny obraz w tym pokoju.
Na obrazie namalowana była młoda para, która trzymając się za ręce w jakimś parku, szła w stronę malującego ich malarza. Obraz był przepiękny.
Delikatnie ściągnęłam go ze ściany i odłożyłam delikatnie na biurko. Faktycznie, w wydrążonej w ścianie wnęce, znajdowała się nieduża szkatułka. Ręce trochę mi się trzęsły, kiedy wyciągałam ją z wnęki. Kiedy szkatułka stała już na biurku, otworzyłam ją kluczykiem. W środku znajdował się delikatny, srebrny naszyjnik z malutkim kluczykiem jako zawieszka.
Zdecydowanie za dużo kluczy…
Wzięłam kolejną kartkę niebieskiej papeterii i zaczęłam czytać:
Droga Eleonoro,
Wiem, że jeszcze żaden mężczyzna nie skradł Twojego serca. Mam ogromną nadzieję, że już niedługo taki ktoś się zjawi i będziesz żyć szczęśliwie. Ten kluczyk, dostałam od swojej pierwszej i największej miłości i chciałabym, abyś teraz Ty go nosiła, a później oddała wybrakowi swojego serca. Oczywiście, jeśli to nie problem.
W szkatułce znajduje się również mały notatnik. Przeczytaj go, ale nie teraz. Zacznij czytać, kiedy będziesz siedziała w wygodnym fotelu lub kiedy będziesz leżała w wygodnym łóżku.
Kolejny liścik ode mnie znajdziesz w pokoju swojej babci. Pokój obok. Zapytasz „gdzie?”. Wywnioskujesz z treści notatnika.
Bogumiła
Odłożyłam list powrotem do szkatułki.
Byłam całkowicie zmieszana. Nie wiedziałam, co mam myśleć o tej całej sytuacji. I co to za pieprzona tajemnica? Zastanawiałam się, ile jeszcze przeczytam takich liścików od ciotki, zanim faktycznie uda mi się odkryć prawdę.
Ze szkatułki wyłożyłam na biurko całą jej zawartość, czyli łańcuszek, notatnik oraz liścik. Postanowiłam spełnić prośbę ciotki i włożyłam łańcuszek na szyję. Pustą szkatułkę odłożyłam na miejsce i odwiesiłam obraz, po czym zeszłam na dół. Liścik wpakowałam do koperty, po czym zabrałam ją z kuchni. Niosąc notatnik i kopertę w jednej dłoni, a klucze w drugiej, opuściłam dom, zatrzymując się na chwileczkę w wyjściowych drzwiach, aby spojrzeć na wnętrze.
Wróciłam do samochodu. Do schowka wrzuciłam klucze od domu, kopertę oraz notatnik i spojrzałam na cały dom. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko należało do mnie. To było aż nieprawdopodobne.
Westchnęłam głośno i odpaliłam samochód. Chwilę później byłam już pod domem Maćka, który zaprosił mnie na herbatę. Wysiadłam z auta i weszłam na posesję przez czarną bramkę. Z budy wyszedł piękny owczarek niemiecki, ale nawet na mnie nie zaszczekał, tylko podbiegł. Pogłaskałam go po łbie.
- Piękny jesteś, wiesz? – uśmiechnęłam się do psa.
- Brown! – usłyszałam krzyk Maćka, po czym spojrzałam szybko w stronę drzwi do domu, gdzie znajdował się ów mężczyzna. – Zostaw Eleonorę!
Pies spojrzał na niego, a ja zaczęłam się śmiać.
- Maciek, daj spokój. Uwielbiam psy – pogłaskałam Browna ponownie po łbie.
- Dobra, chodź – kiwnął głową na wnętrze domu, a ja ruszyłam w jego stronę. – Brown, ty zostajesz – powiedział do psa i zrobił mi miejsce, abym weszła do domu.
Maciek pogłaskał psa i zamknął drzwi, po czym wziął ode mnie kurtkę.
- Wejdź, wejdź – poprosił i puścił mnie przodem.
Malutki salonik połączony z kuchnią i z pięknym widokiem za oknem – tak wyglądał dół. Wszędzie było mnóstwo książek oraz świeczek.
- Przepraszam za bałagan. Usiądź sobie na kanapie albo przy stole. Gdzie chcesz – uśmiechnął się.
Wszedł do kuchni i zaczął się po niej krzątać.
- Daj spokój – machnęłam ręką z uśmiechem. – Dużo czytasz – stwierdziłam.
- Tak. To też po części moja praca – uśmiechnął się. – Recenzuję książki.
- Świetna praca – uśmiechnęłam się do niego szeroko.
- A ty, czym się zajmujesz? – spytał wciąż krzątając się po kuchni.
- Pracuję w redakcji – odparłam i usiadłam na krześle przy stole.
- Też całkiem fajna praca – uśmiechnął się do mnie.
- Nie narzekam.
- A jak dom? – zapytał stawiając przede mną talerzyk z ciastkami.
- Jest piękny – uśmiechnęłam się – ale też strasznie zaniedbany.
- Racja – wrócił do kuchni. – Ten dom strasznie dawno nie miał domowników. Nie był też na sprzedaż. Po prostu stał. Nikt tak naprawdę nawet nie wie, do kogo on należał.
- Serio?
- Yhmm… - mruknął. – Wiesz, ludzie mówią, że pewnego dnia wszyscy się z niego wynieśli. Po czterech miesiącach po śmierci najstarszych z tego rodu.
- I to jest ta straszna tragedia? – zapytałam.
- Nie – pokręcił głową i w tym samym momencie rozległ się dźwięk oznaczający, że woda już się ugotowała. – Od kogo ty w ogóle dostałaś ten dom? – zapytał nagle.
- Od ciotki – odparłam. – Której nawet nie znałam – dodałam. – Wiem tylko tyle, że była siostrą mojej babci, a kontaktów żadnych nie utrzymywały. Babcia nawet nigdy mi o niej nie wspomniała.
- Dziwne – stwierdził wlewając wodę do kubków.
- Dziwne to jest to, że ciotka zapisała mi ten dom i psa – właśnie! Pies! – Dom jest, a psa – nie ma. A w dodatku mam odkryć, jaki sekret skrywa moja rodzina.
- Jak masz to zrobić? – zapytał stawiając przede mną żółty kubek z herbatą.
- Zostawiła mi list, w którym był kluczyk, jak się okazało do jakiejś szkatułki – wyjęłam z kubka saszetkę herbaty i odłożyłam ją na talerzyk, który również przyniósł dla mnie Maciek. – Znalazłam tam liścik od niej i notatnik, który mam przeczytać – mężczyzna postawił na stole cukier i usiadł naprzeciw mnie. – Z tego mam wywnioskować, gdzie znajduje się kolejny liścik – westchnęłam.
- Zagadkowe – skomentował.
- Jak cholera – posłodziłam herbatę dwoma łyżeczkami cukru. – A co z tą tragedią?
- Był taki chłopak. Henryk – Maciek zaczął słodzić herbatę. – Ludzie gadają, że dwie z sióstr, strasznie się o niego kłóciły, ale on kochał naprawdę tylko jedną z nich. Kilka dni przed ślubem – zniknął. Po prostu rozpłynął się w powietrzu.
- Przestraszył się odpowiedzialności? – przerwałam mu.
- Ludzie mówią, że ta zazdrosna z sióstr coś mu zrobiła albo zrobił to któryś z braci, który bardzo nienawidził Henryka. Mieszkańcy snują też teorie, że siostra i brat ze sobą współpracowali. Jest też opcja, że ów Henryk zwiał z jakąś prostytutką. Przepraszam, że nie mówię ci imionami, ale po prostu ich nie znam.
- Nie masz za co przepraszać – machnęłam ręką. – Ale nawet jeśli przyjęlibyśmy teorie, że ktoś go zabił, to co zrobiono z ciałem? – spytałam.
- Nie mam pojęcia – wzruszył bezradnie ramionami. – Tych teorii już mi nikt nie opowiedział.
Westchnęłam głęboko i podparłam głowę na otwartej dłoni.
- Myślisz, że te dwie zazdrosne siostry, to mogły być moja ciotka i babcia? – zapytałam patrząc na niego.
- Nie wiem, Eleonoro – odparł patrząc na mnie uważnie.
Miałam jeszcze ciągnąć tę rozmowę, ale do domu nagle ktoś wparował.
- Maciek! Mógłbyś chociaż Brownowi zmienić wodę, stary! – mężczyzna ściągnął kurtkę i odwiesił ją na wieszak. – Masz pozdrowienia od chłopaków.
Wysoki mężczyzna wszedł do salonu i stanął jak wryty. Mówiąc szczerze, i mnie wryło w krzesło, na którym siedziałam. Znałam tego mężczyznę. Nie widziałam go z dziesięć lat, ale tego faceta nie dało się zapomnieć.
- Eleonora?
Słyszeliście już na pewno, ale nie
byłabym sobą, gdybym o tym nie napisała :D Miśkowi Kubiakowi urodziła się wczoraj
córeczka! Gratulacje! :D
Trzymajcie się! ;))
http://www.youtube.com/watch?v=cxC80SXTmRk
„Nigdy nie przestawaj marzyć! Nie ma nic złego w tym, że pragniesz czegoś lepszego od życia.”
Trzymajcie się! ;))
http://www.youtube.com/watch?v=cxC80SXTmRk
„Nigdy nie przestawaj marzyć! Nie ma nic złego w tym, że pragniesz czegoś lepszego od życia.”