Błagam, żeby on nie zaspała, bo go uduszę!
- Mieszko! – wpadłam do niego do pokoju bez pukania.
Mężczyzna poderwał się z łóżka i popatrzył na mnie zdezorientowanym wzrokiem.
- Co jest? – zapytał. – O kurde! Która godzina?! – złapał szybko telefon z szafki nocnej. – Zaspałem! – wyleciał z łóżka. – Pół godziny, Jezu! – z prędkością światła doleciał do szafy.
Dzwonek wciąż dzwonił.
- Pójdę otworzyć – powiedziałam.
- Jak będą chcieli mnie zabić, to powiedz, że mnie nie ma – rzucił i zaczął grzebać w szafie, a ja opuściłam jego pokój.
- Idę! – krzyknęłam, ponieważ ktoś straszliwie znęcał się nad przyciskiem dzwonka.
Otworzyłam drzwi najszybciej jak tylko potrafiłam, a przed nimi ujrzałam Fabiana.
- Cześć – przywitał się z uśmiechem. – Gdzie jest kurde Mieszko? – uśmiech zniknął szybko z jego twarzy.
- Ubiera się – wskazałam kciukiem za siebie.
- Już idę! Chwila! – usłyszeliśmy głos Michała.
- Wejdziesz? – zapytałam, bo co innego mogłam zrobić?
Wszedł do środka, a ja zamknęłam za nim drzwi.
- Co wyście robili w nocy? – spojrzał na mnie wzrokiem, który mówił, że chodzi mu tylko o jedno.
- My? Nic – wzruszyłam ramionami.
- Pewnie tak – wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Strasznie są na mnie wkurzeni? – z korytarza do kuchni wleciał Mieszko ciągnąc za sobą dwie walizki.
- Stary, serdecznie ci już współczuję – siatkarz klepnął statystyka po ramieniu.
- Żesz kurw…
- Te, wyrażaj się przy kobietach – Michał dostał po głowie od Fabiana, co skomentowałam tylko wybuchem śmiechu.
- Jedźcie już! – powiedziałam głośno.
- Dawaj to – rozgrywający wyrwał Mieszkowi walizki z rąk. – I ruszaj tyłek, czekam na dole. Pa, El – puścił mi oczko, uwodzicielsko się do mnie uśmiechając.
- Pa pa – cmoknęłam ustami i pomachałam do niego dłonią.
Jego uśmiech jeszcze bardziej się powiększył, a po chwili siatkarz zniknął nam z oczu.
- Przepraszam za niego – mruknął Michał.
- Daj spokój – machnęłam ręką. – Leć, bo nie będą czekać w nieskończoność – uśmiechnęłam się do niego lekko.
Podszedł do mnie i lekko się uśmiechnął.
- Poradzisz sobie? – spytał.
- Jasne – uśmiechnęłam się. – Jestem już dużą dziewczynką.
Kiwnął tylko głową i lekko mnie przytulił, co totalnie mnie zaskoczyło. Po karku przeszedł mi dreszcz. Tak dawno nie czułam jego zapachu i ciepła…
- Trzymaj się – odsunął się nagle ode mnie. – Na razie.
- Pa – pomachałam mu prawą dłonią, a po chwili patrzyłam jak idzie korytarzem, otwiera drzwi, wychodzi przez nie już na mnie nie patrząc, a po sekundzie słychać tylko trzask zamykanych drzwi.
Około godziny dziesiątej byłam już w willi, którą odziedziczyłam po ciotce. W ciszy weszłam na górę i skierowałam się do pokoju, który kiedyś zajmowała moja babcia. Otworzyłam drzwi, które skrzypnęły straszliwie.
Podeszłam do biurka, które stało przy oknie. Otworzyłam jedną z szuflad, ale nie znalazłam w niej nic, prócz paczki zapałek. Co tam robiły zapałki? Nie miałam bladego pojęcia. Druga szuflada strasznie ciężko się otwierała, ale kiedy udało mi się ją już wyciągnąć, wiedziałam, że to jest właśnie ona i po innych szperać nie będę musiała, bynajmniej w tej chwili.
Okładka książki była cała poobklejana wycinkami z czarnobiałych gazet. Westchnęłam głęboko i otworzyłam ją. Dech mi zaparło. Książka w środku była wycięta! Z kartek, które były w środku, zostały tylko ramki, a środek wypełnił złoty, kieszonkowy zegarek. Drżącymi rękami wyciągnęłam go z książki i obróciłam w dłoniach. Na odwrocie wygrawerowane było „Na zawsze Twoja”.
Nabrałam powietrza w płuca i otworzyłam zegareczek. Wskazówki, które razem z tarczą znajdowały się na prawym skrzydełku, wskazywały godzinę pierwszą trzydzieści cztery, a zdjęcie, które było na lewym – czarnobiałe zdjęcie młodej dziewczyny. Rozpoznałam tę twarz. To była moja ciotka Bogumiła.
Przeniosłam wzrok na miejsce, gdzie spoczywał jeszcze przed chwilą zegarek. Zauważyłam niebieską karteczkę złożoną na pół. Wzięłam ją do ręki o otworzyłam.
„Brawo, znalazłaś miejsce, gdzie ukryta została ostatnia rzecz, która została mi po Henryku. Ten zegarek dostał ode mnie dwa tygodnie przed tym, jak ostatni raz Go widziałam… Pamiętam, świeciło słońce, a na niebie nie było żadnej chmurki. Spacerowaliśmy po parku i wtedy mu go wręczyłam. Kiedy uśmiechnął się, widząc moje zdjęcie w środku i wygrawerowany napis na odwrocie, serce zaczęło bić szybciej. Oddałabym wszystko, aby móc Go jeszcze raz zobaczyć, móc go dotknąć, pocałować. Zdjęcie nie wystarczają, owszem – pomagają, ale nie zastąpią tęsknoty za miłością życia w pełni.
Następna kartka ukryta jest w kuchni, ale żeby ją znaleźć, musisz… zerwać podłogę. Powodzenia, moja Droga!”
Ręce mi opadły. I to do samej ziemi. Zerwać podłogę, do jasnej cholery?! Ta sytuacja coraz bardziej zaczynała mnie denerwować. Może niedługo cały dom będę musiała zdemolować, bo ciotka powtykała karteczki z zagadkami i wskazówkami w jakiś dziurach.
Aż usiadłam z tego wszystkiego na krześle, które stało w pokoju. Zakryłam twarz dłońmi i siedziałam tak przez chwilę opierając łokcie na kolanach. Potrzebowałam chwili, aby odetchnąć i zebrać myśli.
Po kilku minutach, pokręciłam tylko głową z bezsilności i zeszłam na dół, trzymając w dłoni zegarek oraz list, który zostawiła mi ciotka.
Jak to dalej będzie szło w tak szybkim tempie, to przed trzydziestką powinnam się wyrobić, pomyślałam sarkastycznie.
Wyszłam z domu i skierowałam kroki w stronę domu Maćka. Ktoś w końcu musiał mi pomóc, zerwać tę podłogę w kuchni…
Wybaczcie mi ten poślizg, ale zmęczenie wzięło wczoraj nade mną górę -,-‘ Tak to jest jak cały Paryż zwiedzasz na pieszo xD Ogólnie, Paryż miasto – ZAJEBISTE! Ja się zakochałam ♥ A Wieża Eiffla, już w ogóle *,* Widok z niej po prostu zapiera dech w piersiach :D Każdemu polecam zwiedzenie tego pięknego miasta!
Że niby poziomkowa. taka światowa xD
W sobotę będzie o wiele dłuższy epizod, bo ten jest króciutki xD
W takim razie, do soboty, Kochani :*
"Najlepszymi pamiątkami są wspomnienia z naszych podróży"
https://www.youtube.com/watch?v=jmg3O65Erbw